Mysza

8 błędów e-mail marketingu, które obniżają jego skuteczność

E-mail marketing to potężne narzędzie, które pomaga być w kontakcie z klientami i docierać do nich z ofertą i ważnymi informacjami. W jego tworzeniu można jednak popełnić błędy, które obniżą jego skuteczność. Na co zwracać uwagę?

Tworząc newsletter łatwo przeoczyć detale, które mogą bardzo negatywnie wpłynąć nie tylko na odbiór samego maila, ale na wizerunek firmy. Warto pamiętać, że klienci są szczególnie wyczuleni na maile reklamowe. Przez wiele lat były narzędziem spamerów wysyłanym bez jakiejkolwiek zgody, przez co użytkownicy nabrali do nich nieufności i traktują z dużą rezerwą.

Firma wysyłająca newslettery musi zdobyć zaufanie klientów, aby bez wahania otwierali maile. Treść musi być dla nich interesująca, wcześniej musieli ponadto wyrazić zgodę na jej otrzymywanie. Ale w drodze do stworzenia idealnego newslettera można popełnić dużo więcej innych błędów. Przedstawiamy Wam te najczęściej się pojawiające. Warto mieć ich świadomość, żeby móc je omijać!

1. Brak segmentacji listy

Jednym z najczęściej popełnianych błędów jest wysyłanie newsletterów do całej rzeszy klientów zgromadzonych w jednej bazie. Już na etapie budowania bazy i oferowania klientom możliwości zapisania się na newsletter, warto ich zapytać o dodatkowe preferencje, np. płeć, wiek, ulubiony kolor, ulubioną kategorię produktów. W późniejszym czasie baza może zostać posegmentowana wg tych kryteriów, wówczas możliwe będzie wysyłanie bardziej spersonalizowanych newsletterów: np. do wszystkich, którzy kupują określoną kategorię produktów, tylko do mężczyzn, tylko do kobiet, tylko do osób w wieku 25-40 lat.

Każdy woli dostawać maile maksymalnie dostosowane do własnych preferencji, wówczas jest większa szansa, że w newsletterze znajdą się treści, którymi użytkownik jest naprawdę zainteresowany.

2. Kupowanie gotowej bazy odbiorców

Jest to rozwiązanie, które ma plusy i minusy, choć tak naprawdę minusy zdają się przeważać. Zaletą tego rozwiązania jest dostęp do danych mailowych tysięcy, a nawet milionów osób od razu, bez mozolnego zbierania kontaktów. Minusów jest co najmniej klika.

Ludzie znajdujący się w naszej bazie nigdy nie wyrażali zgody, abyśmy wysyłali do nich maile, wobec czego wysyłając je, stajemy się tak naprawdę spamerami. Ponadto nie wiemy niemal nic o preferencjach tych ludzi, wobec czego może się okazać, że trafiają do nich nasze maile, którymi kompletnie nie są zainteresowani. Wywołuje to tylko irytację.  Nie możemy też listy podzielić na segmenty. To kolejny minus. 

4. Niedbałość o bazę odbiorców

Baza odbiorców wymaga dbałości i uwagi, inaczej będziemy marnowali pieniądze na wysyłanie maili do osób, które nigdy ich nie przeczytają. Warto tu użyć profesjonalnych narzędzi do wysyłki newsletterów, aby proces był zautomatyzowany.

Dotyczy to zwłaszcza sytuacji, w których wiadomości nie trafiają do odbiorców. Sytuacje takie dzielimy na odbicia miękkie (spowodowane chwilowymi problemami technicznymi, jak np. przepełnienie skrzynki odbiorcy) oraz odbicia twarde (adres nie istnieje lub zawiera błąd). Używając programów do wysyłki newsletterów warto ustawić, co system ma robić w każdej z tych sytuacji. Np. usuwać adresu z bazy, jeśli pięciokrotna próba dostarczenia maila na konkretny adres spotkała się z odbiciem miękkim lub jeśli dwukrotna próba dostarczenia maila spotkała się z odbiciem twardym.

Mamy wówczas pewność, że adresy, które znajdują się w naszej bazie, są zawsze aktualne i nie ma problemów z dostarczeniem wiadomości.

5. Zbyt częste wysyłanie newsletterów

Tak naprawdę nie ma jednej uniwersalnej rady, jak często wysyłać newslettery. Jest to zależne od wielu czynników. Generalnie jak we wszystkim należy zachować umiar. Komunikować się z odbiorcami tylko wówczas, kiedy jest to konieczne: do oferty trafiają nowe produkty, robimy promocję czy wyprzedaż, następuje zmiana regulaminu. 

Jeśli nadużyjemy zaufania tych, którzy dobrowolnie zapisali się na naszą listę odbiorców, obróci się to przeciwko nam. Zasypywanie ich skrzynek odbiorczych mailami spowodować może, że wypiszą się z listy i cofną zgodę na wysyłanie wiadomości. Jeśli jednak każdy mail, który od nas dostaną, będzie przemyślany i wypełniony przydatnymi i ważnymi informacjami, zbudujemy ich zaufanie i sprawimy, że będą wiedzieć, że jeśli otrzymują nasz newsletter, to znaczy, że warto go otworzyć, bo zawiera ważne informacje.

6. Byle jakie tytuły wiadomości

Tytuł wiadomości to element newslettera, na który często w pierwszej kolejności pada wzrok odbiorców. Niebywałe, jak często element ten jest zaniedbywany, wypełniany byle jakimi słowami! Wiele nagłówków newsletterów wygląda, jak napisane od niechcenia.

Tytuł wiadomości powinien być adekwatny do treści, ale także przyciągający uwagę. Może posiadać jakieś zaskakujące sformułowanie, a nawet delikatną grę słów. Może być perswazyjny, skłaniać do działania, obiecywać korzyści. Nie może natomiast zawierać literówek, błędnej pISoWnI, słów znajdujących się na listach słów spamerskich (i nie chodzi tu tylko i tak oczywiste słowa jak Viagra, Cialis, Rolex, trzeba też uważać ze słowami typu "promocja", "extra"), nadmiaru znaków interpunkcyjnych. Nie może też rozmijać się z treścią newslettera.

Poświęcenie czasu na przemyślenie tytułu wiadomości zwróci się w postaci większej liczby otwartych maili.

7. Błędy w kodzie

Lista błędów technicznych, które spotkać można w newsletterach, jest długa i można by jej poświęcić osobny artykuł. A co uderza w oczy najczęściej? Brak testów prowadzący do takich oczywistości, jak niedziałające linki, przyciski call to action, które nigdzie nie przenoszą, błędny tekst "alt" w obrazkach. Często zdarza się, że wiadomości w ogóle się nie wyświetlają w określonych programach pocztowych, nie są dostosowane do wyświetlania na urządzeniach mobilnych.

Wszystkie błędy w kodzie sprawiają, że wiadomość zaczyna kojarzyć się ze spamem. Jest nieprzemyślana, nieprzetestowana, byle jaka. 

8. Brak możliwości wypisania się z newslettera

Niektórym nadawcom wydaje się, że jeśli nie umieszczą w newsletterze linku do rezygnacji z jego otrzymywania, zniechęcą tym samym odbiorców do wypisania się. Nic bardziej błędnego. Nic tak nie motywuje do działania, jak poczucie bycia przymuszonym do czegoś. Odbiorca z własnej inicjatywy nie poszuka możliwości zapisu na newsletter, ale z energią znajdzie sposób, jak się z niego wypisać, a firmę wysyłającą taki newsletter skojarzy ze spamem.

Dlatego nie tylko prawo, ale i dobry zwyczaj nakazują w każdym mailu zamieścić link do rezygnacji. To logiczne. Jeśli użytkownik z niego nie skorzysta, to oznacza, że chce przebywać wśród odbiorców naszych newsletterów. Jeśli zapragnie z niego skorzystać, to oznaczać będzie, że nie jest już zainteresowany naszymi treściami i ich wysyłanie mija się z celem.

 

Jeśli uda się wyeliminować te proste błędy, wszystko stanie się lepsze. Będziemy otrzymywali maile, które chcemy i którymi jesteśmy zainteresowani, a ponadto nie będziemy się czuli do nich przymuszani. Przecież o to właśnie chodzi!